1. |
Trupie oczy
02:50
|
|
||
Trupie oczy rozwiał
Korpus sunąc dmuchał wiatr
Braci Czechów w dzielnych Czechów wgniatał strach
Wagonikiem za kielichem
Za matulą nóż
Zatrzeszcz kośćmi dobry Czechu
Pod jej żebrem włóż
Pokażemy im stupajkom
Gdzie sierotek cień
Zbyt daleko, zbyt głęboko
Gdzieś w przeręblu
Puste wsie
Ojca zamordowali źli Czesi, a matku żywcem w paździerzu spaliły
Tam był świat, a tu jest grad
Za koleją cuchem stali
W stronę domu trupie oczy toczy wiatr
|
||||
2. |
Dokąd ? Na wprost !
02:45
|
|
||
Stoi na stacji lokomotywa;
ciężka, ogromna;
krew Rosjan z niej spływa.
Stoi i sapie, gniecie komucha;
żar z rozgrzanego jej brzucha bucha!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
a jeszcze palacz ruble w nią sypie.
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Wagony do niej podoczepiali,
wielkie, pancerne, z żelaza i stali,
i pełno gnoju w każdym wagonie,
w jednym naboje, a w drugim konie,
a w trzecim siedzą Czechosłowacy,
siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen jest złota,
a w piątym stoi sześć fortepianów,
w szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
w ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy.
W dziewiątym - same tuczone świnie,
w dziesiątym - kufry, paki i skrzynie;
a tych wagonów jest ze czterdzieści,
sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Czeskosłowacka pomoc nadchodzi,
Z ciężaru dobytku lud oswobodzi!
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
po trupach jeździ koło za kołem,
i biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
i dudni, stuka, wzdycha, i pędzi.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Na Władywostok! Po torze, przez most.
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las!
Radziecką mentalność porzucić już czas!
(tekst jest parafrazą wiersza Juliana Tuwima "Lokomotywa")
|
||||
3. |
Nad tajgą powiejmy
05:57
|
|
||
Po carze
Do domu
Spierdalajmy
Nad tajgą powiejmy
Za węgiel sprzedajmy
My tu tylko na chwilę, by ogień zaprószyć
Czaszkę w lód wbić, nikomu nie służyć
Więc przegramy z tym światem
i żadna w tym siła.
Jak śmierć niestraszna bez życia,
Jak noc, co dnia nie stworzyła.
Czarcia ostroga
W las! W las nas gna czarcia ostroga!
Ja nocą kłuty w nocy się chowam
Wam sen, wam mąt, wam suchy kąt
A tu rwą się słowa...
W kotle się bawi młodzież niemłoda
Sars, Maryj, Szturpak – jazda!
Więc przegramy z tym światem
i żadna w tym siła.
Jak śmierć niestraszna bez życia,
Jak noc, co dnia nie stworzyła.
I znów...
Wschód słońca po śniegu k nam bieży,
a z kominów dym,
i z wież szarych w łeb walą dzwony.
|
||||
4. |
|
|||
Siedzimy na ławce
przed jakimś kurwa domem
uśmiechamy się tak pięknie
mocno niedorozwinięci
bo we wsi już od kilku pokoleń
parzą się kuzyni z kuzynkami
Wyliniały kocur
z wróblem w pysku
rozmazany pod obcasem
My siedzimy wszyscy
w gównianych dresach,
w koronach z papieru i sreberka
Zła nie trzeba wyśpiewywać
Ono już jest
Tam był świat, a tu jest grad
Z gównem w gaciach dumnie stali
Tuż za miedzą wielkie sprawy rozwiał wiatr
|
wędrowcy~tułacze~zbiegi recommends:
If you like wędrowcy~tułacze~zbiegi, you may also like: